Baba przy sterze – mówicie pacierze!

Kilka lat temu zadzwonił do biura klient z pytaniem: „czy na obozy żeglarskie to jeżdżą też dziewczynki?” Bo on bardzo by chciał wysłać dziecko, ale tak się niefortunnie składa, że to dziecko jest dziewczynką. I nie wiedział, czy to w ogóle możliwe (a brzmiał, jakby w dodatku nie wiedział, czy w ogóle wypada pytać).

Odpowiedziałem, że i owszem, taaaak, dziewczęta jeżdżą i to równie licznie jak chłopcy i proporcje są mniej więcej równe.


Po dość wyczerpującej rozmowie (wyczerpującej temat, bo ogólnie gadało się sympatycznie) pan został przekonany, że dziewczynka na obozie żeglarskim ujdzie i zrobił wstępną rezerwację.

dziewczyna na jachcie

Ta długa gadka skłoniła mnie do refleksji nad tym, czy czasami człowieka nie skłamałem?… Może tylko mi się wydaje, że tych dziewcząt jest tak dużo.
Policzyłem.

Okazało się, że faktycznie się mylę.
Dziewczęta nie stanowiły połowy uczestników, a nieznaczną większość!

Przyznaję, że sam byłem zaskoczony wynikiem.

Na początku obecnego sezonu żeglarskiego zaprosiła mnie do Polskiego Radia Ola Opala w celu nagrania materiału na temat kobiet w żeglarstwie (zapraszam do posłuchania tutaj: kobiety w żeglarstwie). Oczywiście, większością rozmówców były panie, ale Ola chciała mieć też męski punkt widzenia.

Oczywiście – jak wiadomo (przynajmniej mnie) – baby do żeglarstwa się nie nadają. Słabe są, marudne i nie ogarniają mapy.
Niby oczywiste, a jednak… A jednak zmuszony do refleksji nad tematem przyznałem w rozmowie, że sporo dziewcząt pływa jako instruktorki żeglarstwa / sterniczki i że świetnie sobie radzą. Bywają nawet komandorami i prowadzą duże flotylle po kilkanaście jachtów, odpowiadając nieraz za niemal setkę dzieciaków.

Pod koniec sierpnia spojrzałem w grafik naszej kadry rejsowej. Komandorami wszystkich rejsów były dziewczyny!

dziewczyny żeglarkiCo jest grane?

Panowie?

Wyginiemy jak nic…

Zacząłem się zastanawiać, co sprawia, że dziewczęta jako sterniczki i komandorzy radzą sobie nie gorzej niż chłopaki? Ba! Zazwyczaj radzą sobie lepiej! Co prawda są mniej liczne, ale te, które pływają, są lepsze niż chłopaki…

No dobra – teraz parę słów wyjaśnienia, żeby się chłopaki na mnie do końca nie pogniewali (piwa przecież muszę się z kimś czasami napić!).

Dziewczęta są bardziej odpowiedzialne. Nie „chojraczą”, nie próbują udowadniać, że potrafią zawsze, wszystkim i w każdą pogodę. Nie mają takiej silnej potrzeby dominowania nad załogą i przez to rzadziej dochodzi do konfliktów. Są zazwyczaj bardziej kulturalne, bez problemu zachowują abstynencję i nie traktują każdego osobnika płci przeciwnej jako wyzwania. 🙂 Zatem… Panowie… Przemyślcie, czy nie mam racji i może trzeba w niektórych sprawach brać przykład z dziewcząt?

No dobra.

Ale na razie wyszło mi, że dziewczyny są lepsze (do roboty, jaką my tu mamy) od chłopaków.

Ale dlaczego?!

Nie zwracam uwagi na przesądy o równości płci. Oczywiste jest dla mnie, że (na szczęście) pięknie się różnimy. Ale co w kobietach jest takiego, że przewyższają facetów jako skipperzy jachtów na rejsach? Ciężko było na to wpaść.

Próbowałem nawet zasięgać rady u kolegów na zaprzyjaźnionym forum żeglarskim. Niestety, też (tak jak ja) sami szowiniści i tylko coś o urodzie przebąkiwali. 😉

Ale, jak się pewnie domyślacie, piszę to, bo w końcu pękła piłeczka nad czołem i… wiem! 🙂

Otóż wcale nie są lepsze! 🙂 Nie jako ogół. Ich zdolności są tak samo rozłożone w populacji, jak i nasze. Po prostu do nas dziewczyna na jachcietrafiają te najlepsze!

Piszę zupełnie serio!

To, co nas – facetów – różni od dziewcząt, to nasz brak krytycyzmu w stosunku do siebie. Kto z nas nie jest „debeściak”?
Hę?
No właśnie.

A dziewczyny mają bardziej krytyczny stosunek do siebie i jeżeli podejmują się wyzwań, to zazwyczaj dlatego, że realnie oceniają, że tym wyzwaniom są w stanie doskonale podołać. I to jest właśnie ta różnica, która wszystko wyjaśnia.

Nie „chojraczą” – ot co! (W tym roku po raz pierwszy trafiła się jedna, która miała ego większe niż Fortuna 27, na której pływała. Poza tym przez wszystkie lata istnienia Róży Wiatrów nie było takiego przypadku.)

Dziewcząt jest mniej o te, które by sobie radziły gorzej lub przeciętnie. Zostają same najlepsze i w sumie… Jak się zastanowić, to jest ich tylko trochę więcej, niż tych najlepszych spośród chłopaków. A może tyle samo?… Trzeba by znowu policzyć. 🙂

A Wy?

Zgadzacie się z moją opinią? Czy może wcale dziewczyny, które pływają, nie są „debeściaki”? A może źle zidentyfikowałem przyczynę?

Podzielcie się proszę w komentarzach!

Bardzo dziękuję Oli za zainspirowanie tematem i pretekst do refleksji.

Dziękuję też wszystkim wspaniałym dziewczętom, które w tym roku z nami pływały.

Przede wszystkim Paniom Komandor:

Magdzie Sadowskiej, po raz kolejny z wdziękiem prowadzącej Rejs Szkoleniowy, Marcie Milewskiej – znów dzielnie i bezbłędnie ogarniającej PCM i udowadniającej, że nie za nazwisko jest w tej firmie ;), Karolinie Pieczonka, która jak nikt inny potrafi stworzyć wakacyjną atmosferę i fajne foty na Insta, niesamowitej Ani Hauler, która w tym roku, debiutując w roli komandora, od pierwszych dni musiała borykać się z serią awarii i wszystkim podołała! Dziękuję też Magdzie Gościmskiej i Reni Włodarczyk za dyspozycyjność i profesjonalne ogarnięcie oraz Reginie Flis, która jest naszą największą skarbnicą kompetencji i wiedzy, a obozy szkoleniowe prowadzi najdłużej ze wszystkich komandorów i KWŻ-ów.

Szczególnie chcę podziękować najodważniejszej z Pań Komandor. Dziewczynie, która jeszcze w zeszłym roku była uczestnikiem, a w tym – choć tylko na zastępstwo i na zaledwie dwa dni – została PO komandora. Ewelina Rogala. Okazało się, że kiedy komandor musiał pilnie wyznaczyć swojego zastępcę (wyjazd z powodów rodzinnych), to najlepiej nadawała się do tego właśnie Ewelina, która była w tym roku po raz pierwszy jako sterniczka! Ogarnęła i nawet nie zaniedbała swojego nienagannego manicure’u. 😉

Bartek MilewskiBartek Milewski