Czy minister sportu wie co to teoria żeglowania?

W Ministerstwie sportu trwają pracę nad rozporządzeniem w sprawie utrudniania, OPS, przepraszam w sprawie uprawiania turystyki wodnej.

Rozporządzenie będzie regulowało system stopni żeglarskich włącznie z wymaganiami stawianymi na poszczególne stopnie.


W sprawie koniecznych zmian mających zwiększyć swobodę żeglowania przez obywateli naszego kraju powiedziano już bardzo wiele – zachęcam do śledzenia stron internetowych zarówno zwolenników liberalizacji jak i zwolenników zaostrzania przepisów. Wydaje mi się jednak, że nikt nie zwrócił uwagi na problem, który jest zarówno bardzo poważny jak i bardzo powszechny, bo dotyczy najpopularniejszego stopnia czyli żeglarza jachtowego.

Najbardziej rażący problem dotyczący wymagań egzaminacyjnych na stopień żeglarza jachtowego wyrażonych w załączniku nr 4 do projektu rozporządzenia w punkcie „Teoria Żeglowania”

Teoria żeglowania to nazwa bardzo myląca dla osoby nieobeznanej z tematyką, a jest to tak naprawdę fizyka jachtu żaglowego.
Zagadnienie bardzo trudne do przyswojenia nawet osobom dorosłym, które nie posiadają wykształcenia technicznego.
Chciałbym zwrócić uwagę szanownym legislatorom, że nauka fizyki rozpoczyna się dopiero w gimnazjum a do egzaminu na żeglarza przystępują dzieci z podstawówki.
Minimalny zakres pojęć jakie te dzieci muszą zrozumieć to wektor – kierunek, zwrot i punkt zaczepienia, siła, ramię sił, moment obrotowy.
Dzieci dwunastoletnie nie znają nawet pojęć grawitacji i siły wyporu a tłumaczyć im należy skomplikowane relacje pomiędzy współdziałającymi siłami grawitacji, wyporu, aerodynamiczną, hydrodynamiczną (w dodatku rozłożonymi na składowe) oraz ramionami i momentami obrotowymi wywoływanymi przez te siły.

Chciałbym zwrócić się do Pani Minister Muchy.

Szanowna Pani.
Doceniam potrzebę znajomości zagadnień teorii żeglowania.
Nie neguję też możliwości zdobywania patentu żeglarza przez dzieci dwunastoletnie. Jednak nie jest moim zdaniem możliwe pogodzenie obu tych celów.

Obecny projekt rozporządzenia jest w poruszanym przeze mnie zakresie kopią przepisów dotychczas obowiązujących. Nie tylko jako szef szkoły żeglarstwa, ale również jako czynny instruktor i egzaminator solennie Panią zapewniam, że przepisy te były bardzo szkodliwe.
Dzieci uczestniczące w kursach za nic nie były w stanie zrozumieć zagadnień, których zrozumienia od nich Pani oczekuje. Pomimo wielogodzinnych zajęć dodatkowych potrafiły co najwyżej pamięciowo „wyklepać” formułki.

Również egzaminy w zakresie teorii żeglowania nie odzwierciedlały formalnych wymogów. Co ciekawe rozumienie zagadnień teorii żeglowania nie jest wcale powszechne nawet w gronie egzaminatorów!

Jako że projekt dotyczy również kształcenia dzieci uprzejmie proszę wziąć ten fakt pod uwagę albo skierować go do konsultacji ze specjalistami w tej dziedzinie.

W projekcie jest jeszcze szereg innych błędów, które jednak zostały już zauważone i wytknięte i opisane przez kolegów.

Zastanawiałem się nad możliwym kompromisem w sprawie stopni.

Trafny jest dla mnie argument że trudno dać komuś jacht bez wymagania takich podstaw jak prawo drogi. Trudno temu zaprzeczyć.

Uważam, że logicznym minimum byłoby pozostawienie wyłącznie jednego stopnia żeglarskiego. Bez względu jak go nazwiemy.

Nie widzę konieczności kończenia sformalizowanego kursu oraz zdawania egzaminu aby taki stopień uzyskać. Należy moim zdaniem zdecydować się na jeden z tych wymogów.

Jedna możliwość jest taka, że wprowadzamy zasady podobne do tych z ISSA gdzie prowadzący kurs instruktor sam decyduje o nadaniu osobie szkolonej certyfikatu i ręczy za niego własnym nazwiskiem wypisanym na patencie.

Drugim rozwiązaniem mogłoby być powołanie wyłącznie komisji egzaminacyjnych z prawdziwego zdarzenia, które będą w stanie profesjonalnie sprawdzić stan wiedzy i umiejętności adepta bez względu na to jak ową wiedzę i umiejętności posiadł.

Czy jeden stopień to aby nie za mało? Myślę, że można znaleźć złoty środek. Zakres wiedzy nie musi być aż tak duży. Przecież i tak uczymy się przez całe życie od kapitanów z którymi pływamy a potem od samego Neptuna. Najważniejsze jest, poza przekazaniem absolutnych podstaw, wskazanie potrzeby i drogi dalszego doskonalenia się.

(Konieczne byłoby również ustalenie odpowiedniej swobody do żeglowania bez żadnego patentu).

Zdobycie takowego stopnia otwierało by karierę żeglarską bez dalszych formalnych ograniczeń.

Obecny system wymuszający jeszcze jeden egzamin na sternika i system stażowy na wyższe stopnie po prostu nie działa prawidłowo i jego utrzymywanie jest podtrzymywaniem fikcji.
Przykładem niech będzie możliwość zaliczenia do stażu oświadczeń o odbyciu rejsów prowadzonych przez siebie samego. Dlaczego przed udzieleniem oficjalnego pozwolenia na takie czy inne pływanie kazać ludziom pisać formalne oświadczenia i wysyłać je do PZŻtu? Nie wiem czemu ma to służyć poza napędzaniem opłat za wydanie patentu…

LINKI:
Tu możesz śledzić losy projektu

Stowarzyszenie Samoster
Stowarzyszenie Armatorów Jachtowych

Stowarzyszenie Instruktorów Żeglarstwa

Sailforum
Strona Jerzego Kulińskiego

Powyższe strony zawierają stanowiska i dyskusje na temat systemu stopni żeglarskich. Jako że pojawiają się tam często nowe wątki to podaję adresy stron głównych i zachęcam do przeglądania.

Bartek Milewski