Bezpatencie – liberalizacja przepisów dotyczących patentów żeglarskich

Egzamin na żeglarza

Po raz kolejny polskie prawo nie przewiduje możliwości uzyskania żadnego patentu żeglarskiego ani motorowodnego. Raz już mieliśmy taką sytuację i teraz niestety ona się powtarza.


Stało się tak z powodu wygaśnięcia dotychczasowych przepisów. Pomimo że o problemie wiadomo było od 2010 roku to Ministerstwo Sportu nie zdążyło przygotować nowego rozporządzenia.

Pół biedy gdyby miało się okazać, że rozporządzenia w ogóle nie będzie. Nie było by wówczas żadnego problemu z żeglowaniem i szkoleniem, albowiem jak twierdzą niektórzy (LINKwg obecnego stanu prawnego na żeglugę żadnym jachtem nie potrzeba żadnych uprawnień 😉

Gdyby taki stan się utrzymał każdy żeglarz podejmował by uprawianie żeglarstwa na własną odpowiedzialność i własne ryzyko, a kursy prowadziły by dowolne podmioty wg własnego systemu szkoleń.

Czy taki stan byłby dobry?

Dobry jeżeli uznamy, że ludzie są odpowiedzialni i mądrzy, że potrafią sami rozstrzygnąć co jest dla nich dobre, że mają instynkt samozachowawczy, który podpowie im jak chronić swoje życie, zdrowie i pieniądze.

W takim wypadku zakładamy że ktoś najpierw nauczy się żeglować zanim wejdzie na pokład sam, czy z załogą.

Niestety w naszym kraju takich założeń się nie czyni i do żeglowania kwit musi być.

Lobby zwalczające liberalizację przepisów częstokroć powołuje się na interes instruktorów i szkół żeglarstwa.

I bardzo źle!

Szkolenia żeglarskie – jak każde inne usługi – muszą być organizowane pod dyktando interesów KLIENTA a nie usługodawcy!

Klienci nie mogą być zmuszani do zakupu jakiejkolwiek usługi, która nie jest im potrzebna wyłącznie po to aby usługodawca mógł zarobić pieniądze.

Tłumaczenie potrzeby utrzymania restrykcyjnych przepisów interesem szkół i ośrodków szkoleniowych jest stawianiem tychże szkół i ośrodków w roli pasożyta żerującego na chcących żeglować Polakach.

A co by było ze szkołami i instruktorami gdyby szkolenia nie byłyby obowiązkowe?

Wg mnie byłoby dobrze.

Na rynku zostały by te podmioty, które świadczą usługi na dobrym poziomie. Usługi, które klient kupi bez przymusu! W dodatku brak sztywnych norm szkolenia poskutkowałby wzbogaceniem programów i form kursów żeglarskich. Nie trzeba by było klepać tych samych programów od Soliny po Zatokę Gdańską. Część organizatorów na pewno nie wytrzymała by w nowych warunkach. Szczególnie podmioty w których patent „należy się” po skończeniu turnusu. (celowo nie piszę o ukończeniu kursu, bo nie zawsze można to kursem nazwać). Tacy organizatorzy stracili by rację bytu. Ale czy stracił by na tym ogólny poziom wyszkolenia polskich żeglarzy? Z pewnością nie.

Ale…
Pogadać sobie możemy, a „bezpatencie” (jak popularnie nazywany jest w naszym środowisku stan w którym możemy sobie pływać czym chcemy bez żadnego papierka) długo już nie potrwa. Wg wszelkich zapowiedzi do sezonu nowe przepisy wejdą w życie.

Obecnie wszystkie poważne szkoły i ośrodki żeglarskie są na etapie konstruowania oferty na sezon 2013 i po raz kolejny konstruują ją na ślepo, bez wiedzy czego i jak mamy uczyć w nadchodzącym sezonie. „Z góry” dochodzą do nas radosne zapewnienia, że „do sezonu na pewno przepisy będą, a zimą przecież i tak się nie pływa”.

Przykro mi to pisać, ale to głos godny beztroskiego wioskowego głupka, który nie musi się martwić na zapas. Twierdzenie takie jest równoznaczne z założeniem, że nie musimy starannie przygotować sezonu.

Jakoś to będzie.

Nie ważne jakie będą wymagania, jakoś się je naciągnie żeby te patenty ludziom wydać.

Od samego początku zakładamy że będziemy robić byle jak. Przecież PZŻ żyje z egzaminów i patentów, więc nie uwali nam żadnych kursów. My zrobimy byle jak, oni przymkną oko – komu to przeszkadza? Ważne żeby przepisy były do sezonu. Wtedy nadal szary żeglarski ludek będzie zmuszony „robić patenty”.

Projekt rozporządzenia: http://legislacja.rcl.gov.pl/docs//512/73393/73400/73402/dokument52715.pdf?lastUpdateDay=08.11.12&lastUpdateHour=2%3A09&userLogged=false&date=czwartek%2C+8+listopad+2012

Bartek Milewski

/autor jest szefem Róży Wiatrów, największej polskiej szkoły żeglarstwa./

PS
W kolejnym wpisie będziemy się pastwić nad sensownością projektowanych przepisów 😉

AKTUALIZACJA:
Niektóre twierdzenia tego wpisu zostały ostro skrytykowane w dyskusji na profilu facebookowym magazynu Jachting. Spieszę wyjaśnić, że nie jestem prawnikiem i nie upieram się przy twierdzeniu, że obecnie nie potrzeba żadnego patentu żeby żeglować. Wg mojego stanu wiedzy i opinii z którymi się zapoznałem tak właśnie jest. Podałem taką informację na podstawie artykułu: http://www.polskieradio.pl/7/129/Artykul/704614,Urzednicy-zaspali-mozna-plywac-bez-zezwolen w którym wypowiada się między innymi pan Cezary Grzanka z Ministerstwa Sportu.
Sprawa nie jest jednak najważniejsza i kluczowym problemem jest niczym nie usprawiedliwiony brak przepisów dotyczących żeglarstwa, na którym cierpią nie tylko szkoleniowcy, ale i zwykli żeglarze.